Darmowa wysyłka tylko teraz - Skorzystaj!
Poród – to jak wejść na własny ośmiotysięcznik!
27 sierpnia 2019

Jesteś w ciąży – oto, co chcę Ci powiedzieć

Gdybym mogła cofnąć czas, o wiele mniej bym się zamartwiała i bała w ciąży. Za to więcej bym się radowała i oddychała swoim „tu i teraz”.

W okresie ciąży dość często wędrowałam w przyszłość, powtarzając jak mantrę:

  • Jak to będzie?
  • Jak ja urodzę?
  • Czy przyjmą mnie do szpitala, w którym chcę rodzić?
  • Czy będę mieć dobrą opiekę podczas porodu?
  • Jak ja dam radę?

Dopiero dziś, z perspektywy czasu, widzę w tych pytaniach wyraźny podział. I widzę, jak rozchodzą się ich drogi.

Na pytanie – Czy? – są tylko dwie odpowiedzi. Tak lub nie. Część zależy tu od nas, ale druga część leży po drugiej stronie boiska. Powiedziałabym wręcz, że część decyzyjna. Ostatnia prosta.

Pytanie – Jak? – otwiera zupełnie inną przestrzeń. Zaprasza do rozmowy. Do szukania. Szukania sposobu. Wszelkich możliwości. Każdej szansy. A jeśli szukasz, to w końcu znajdziesz.

W życiu sprawdza się zasada – to na czym się skupiasz – rośnie i rozkwita. Jeśli zapomnisz podlewać kwiatów – uschną. To sprawdza się też, kiedy jesteś w ciąży, kiedy jesteś mamą. Dobrze obrazuje to przypowieść o dwóch wilkach.

W każdym z nas żyją dwa wilki. Jeden dobry, drugi zły. W kontekście tego, o czym piszę, możemy przyjąć, że ten dobry to radość, życie „tu i teraz” i cieszenie się tą obecnością. A zły – to zamartwianie i paraliżujący lęk. I to jest ok. Musimy mieć kontakt i z jednym, i z drugim wilkiem, od nich płyną dla nas ważne sygnały, które mają wpływ na nasze życie i bezpieczeństwo. Kluczowe jest to, co my z tymi sygnałami robimy. Któremu wilkowi poświęcamy więcej czasu i uwagi. W skrócie – którego karmimy?

Kiedy się martwisz, i martwisz i ciągle martwisz i lękasz i powtarzasz sobie pytanie – czy dasz radę – karmisz złego wilka. Kiedy czytasz trudne i dramatyczne historie porodów i macierzyństwa – karmisz złego wilka. To normalne, że się boisz. To normalne, że się martwisz. Jesteś w ciąży, jesteś świeżo upieczoną mamą, to naturalne. Ale kiedy zadasz sobie pytanie – jak ja dam radę? Jak to zniosę? – spojrzysz w jaśniejszą stronę. Przywołasz koła ratunkowe. Przyjaciółka Ci opowie, jak to było u niej, co ją zaskoczyło i jak możesz sobie z tym poradzić. Poszukasz wiedzy, która pomoże Ci się przygotować. Bo to właśnie przygotowanie jest tym, co leży po Twojej stronie boiska, kiedy oczekujesz maleństwa.

Przygotowanie pod kątem wiedzy (ja czytałam fachową literaturę o porodach napisaną przez położne).

Przygotowanie – nazwijmy je praktyczne – czyli zajęcia w szkole rodzenia, gdzie przećwiczycie choćby możliwe pozycje, które możecie przyjąć w trakcie trwającego porodu.

WAŻNE: Przygotowanie emocjonalne. Im więcej fachowej wiedzy masz, tym mniej się boisz. Bądź w kontakcie ze swoimi emocjami. Jeśli mówisz – że się boisz, że jesteś przerażona – to przycupnij przy tym i zadaj sobie pytanie – czego tak naprawdę się boisz? Co to znaczy, że boisz się porodu? Kiedy zadałam sobie to pytanie – zrozumiałam, że boję się kilku rzeczy: czy nie odeślą mnie ze szpitala, do którego przyjadę rodzić (bo nie będzie miejsca), czy nie trafię na nieprofesjonalny i nieempatyczny personel medyczny, bałam się też nieznanego bólu, bałam się rozcięcia skóry i bólu zszywania, a potem bólu rany po zszyciu, bałam się komplikacji i złych decyzji personelu.

Jak ja sobie z tym wszystkim poradzę? – pomyślałam. I zaczęłam każdy z tych lęków rozpracowywać. Po pierwsze, to, co mogłam to zrobiłam, żeby maksymalnie zwiększyć szansę na poród we wspaniałym szpitalu, który ma świetne opinie mam, pomocne położne i dobrych lekarzy. Ten punkt pogłaskał wiele z tych moich lęków, które oczywiście nie zniknęły, ale zrobiły się troszkę spokojniejsze.

WAŻNE: Nie daj lękom rosnąć – rozpracuj je, żeby konkretnie je nazwać. Zaopiekuj się sobą. To najlepsze, co możesz zrobić dla siebie i Twojego dziecka.

Pomogła mi w tym czasie doświadczania różnych emocji – w tym wielu lęków – jeszcze jedna rzecz. Praktyka wdzięczności. Mam to szczęście, że fale wdzięczności przypływają do mnie same. Nagle. Zwykle kiedy jestem sam na sam ze swoimi myślami. Dawałam im przestrzeń. Ta feeria uczuć karmi tak dobrze, jak mało co. Dobra wiadomość jest taka, że praktykowania wdzięczności można się nauczyć. Na YouTubie znajdziesz wiele materiałów na ten temat. Zachęcam. Kiedy jesteś w ciąży, wspaniale jest oddawać się sesjom wdzięczności. Za wszystko. Za najmniejszą rzecz.

Otoczcie same siebie opieką. Dajcie sobie czas, przestrzeń na to, co w Was i z Wami się dzieje. Sięgajcie po to, co może Wam pomóc. Wesprzeć. Wzmocnić.

Dodaj komentarz